Tytuł: „Malfetto.
Mroczne piętno”
Autor: Marie Lu
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Moja ocena: 8/10
Po sukcesie trylogii „Legenda” (której jestem wielką fanką) Marie Lu powraca z nową książką. Tym razem akcja toczy się w renesansowych Włoszech, a główna bohaterka...skrywa w sobie mrok. Dosłownie. Adelina Amouteru przeżyła zarazę i stała się odmieńcem zwanym malfetto. Jednak oprócz blizn i innych defektów w jej wyglądzie zaraza obdarzyła ją, oraz kilku innych wybrańców czymś jeszcze. Zostali naznaczeni Mrocznym Piętnem. Posiadają magiczne moce, które w każdej chwili mogą wykorzystać, nie tylko w obronie własnej.
Na początku książki znajduje się list doktora Siriano Baglio do doktora Marino Di Segny, który wprowadza nas częściowo w świat ukazany w powieści:
„Zmarły ich już cztery setki. Mam nadzieję, że u was sytuacja wygląda lepiej. Miasto odwołało obchody Wiosennych Księżyców ze względu na kwarantannę, a tradycyjne maskarady stały się równie rzadkie jak mięso, czy jajka.
Większość dzieci w naszym szpitalu pokonuje chorobę z osobliwymi efektami ubocznymi. Włosy jednej dziewczynki w ciągu nocy zmieniły kolor ze złotych na czarne. Na twarzy jakiegoś sześciolatka pojawiły się długie blizny, choć nikt jej nawet nie dotknął. Lekarze są przerażeni. Daj znać, czy u siebie zauważyłeś podobne wypadki, dobry Panie. Czuję, że wiatr przynosi niepokojące zmiany i jak najszybciej chcę przystąpić do badań.”
Obsadzenie
fabuły w renesansowych Włoszech początkowo wzbudziło we mnie
niepokój połączony z nutką fascynacji, więc do książki
podchodziłam z rezerwą. Przywykłam do dystopijnych Stanów
Zjednoczonych ukazanych w „Legendzie” i byłam ciekawa jak
autorka poradzi sobie z wiekiem XIV. I muszę przyznać, że wyszło
jej to bardzo dobrze, choć czuję lekki niedosyt, który- mam
nadzieję- Marie Lu wynagrodzi mi w kolejnej części. Kiedy to w
poprzedniej trylogii książka była podzielona na świat widziany z
perspektywy dwóch bohaterów mówiących w pierwszej osobie, tak
tutaj jest podobnie. Narrację pierwszoosobową prowadzi jednak tylko
Adelina, a o losach innych bohaterów wypowiada się narrator. Trochę to pogmatwane, jednak z czasem przestaje przeszkadzać.
Kiedy
bliżej przyjrzymy się Adelinie spostrzeżemy, że nie jest typowym
bohaterem. Można rzec, że jest antybohaterem, o czym autorka
wspomniała w podziękowaniach. Nie jest nieskazitelnie dobra.
Dotknięcie zarazą, śmierć matki i złe traktowanie przez ojca
ukształtowały jej charakter. Jest odważna i ambitna, a przez to
może wydawać się groźna. Jej duszą władają ciemne moce, a ona
sama nie cofnie się przed niczym, żeby osiągnąć swój cel.
„Teraz moja kolej, by wykorzystywać. Teraz moja kolej, by ranić.”
Bohaterowie
są dobrze skonstruowani. Niektórych pokochałam od razu, innych
znienawidziłam, a do głównej bohaterki się jeszcze przekonuję.
Co prawda nie wzbudzała we mnie irytacji, ale nie mogę stwierdzić,
że zyskała pełną sympatię. Wydarzenia przedstawione na kartach
tej powieści przepełnione są tajemniczością, a wartka i pełna
zwrotów akcja sprawia, że nie sposób odłożyć książki na bok,
chyba, że ze złości. Pewne wydarzenia sprawiły, że pragnęłam
wyrzucić ją przez okno z dziesiątego piętra, a później jeszcze
raz i jeszcze raz. Moje serce pękło na milion kawałków!
Oczywiście nie wspomnę wam, co mnie tak zdenerwowało i sprawiło,
że w pewnym momencie miałam ochotę ukatrupić autorkę.
Przeczytajcie, może się domyślicie, a nawet odczujecie emocje podobne do tych, które odczułam. Naprawdę warto.
Piękny blog! Trafiłam na Ciebie przypadkiem i pierwsze co przykuło mój wzrok to piękny baner i Harry Potter w zakładce "teraz czytam". Świetna recenzja, zostaje na dłużej :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję za miłe słowa! <3 Tak, "Harry Potter" w zakładce "teraz czytam", choć to moje chyba tysięczne spotkanie z tą serią :)
UsuńSkoro mówisz, że warto to sięgnę po tę powieść.
OdpowiedzUsuńPolecam też sięgnąć po "Legendę". Moim zdaniem nieco lepsza od "Malfetto" :)
UsuńCzytałam "Legendę" i cenię Marie Lu, dlatego coraz bardziej chcę przeczytać "Malfetto" :)
OdpowiedzUsuńCałkiem inny świat, ciężko było mi się na początku przystosować, po mojej kochanej "Legendzie", ale "Malfetto" też jest dobre :)
UsuńNigdy nie słyszałam o tej autorce, ale postaram się o niej pamiętać. Skoro warto.:D
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz dystopie polecam zacząć od "Legendy". To jedna z moich ulubionych trylogii, zaraz obok "Igrzysk śmierci" :)
UsuńNa początku zaznaczę - świetny tytuł bloga! Ja też czytam z kotem, a raczej on ze mną ;D
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale już dodaję do półki "chcę przeczytać" !
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/